Karol Świder, Inspektor ds. maszynistów
Praca maszynisty pociągu metra jest zawodem, który wyróżnia. Przecież w Polsce jest nas tylko trzystu.
Do Metra Warszawskiego trafił z ogłoszenia. Było to w czasie, kiedy przygotowywano się do otwarcia drugiej linii metra. Trwał nabór na maszynistów i Karol Świder postanowił spróbować. Został zaproszony na rozmowę, a po pierwszej kwalifikacji dostał propozycję zatrudnienia.
Satysfakcja działania
Pierwszej zmiany nigdy nie zapomni, ze względu na stres. – Dopóki ćwiczyłem jazdę pociągiem na symulatorze, wszystko było w porządku, radziłem sobie bez problemu, jednak w momencie jak przyszło przesiąść się do prawdziwego pociągu i faktycznie przewieźć pierwszych pasażerów, to zdenerwowanie i ciężar odpowiedzialności były ogromne. Ale miałem dobrego instruktora i pierwszego dnia poradziłem sobie z zadaniem. A potem to już każdy dzień był kolejnym z wieloletniego już doświadczenia. – Jestem zadowolony i ciągle się rozwijam, podejmuję nowe wyzwania. To daje poczucie spełniania, że nie stoję w miejscu, jeśli mówimy o rozwoju zawodowym.
– W pracy maszynisty stresujące jest to, że bierzemy odpowiedzialność za ogromną liczbę pasażerów. Tylko jeden skład może pomieścić aż 1500 osób. Maszyniści muszą być skoncentrowani i skupieni, aby pasażerowie dotarli z punktu A do punktu B. Średnio co dwie minuty obserwują proces wysiadania i wsiadania pasażerów. Obok stresu jest ogromna satysfakcja i coś, co przysparza nam radości z pracy.
W Polsce jest nas trzystu
Karol Świder nie ukrywa, że praca maszynisty pociągu metra jest takim zawodem, który wyróżnia.
– W Polsce jest nas trzystu. Natomiast czujemy się częścią komunikacyjnej rodziny. Czy my, czy kierowcy autobusów, czy motorniczowie? tramwajów, wszyscy działamy w służbie warszawiakom i wspólnie budujemy wielką sieć komunikacyjną.
Obecnie swoje doświadczenie wykorzystuje, szkoląc przyszłych maszynistów. To zupełnie nowe możliwości, ale dające ogromne zadowolenie, że jego wiedza pozwala młodszym kolegom i koleżankom zdobyć zawód i umiejętności, które wykorzystywane są, jak żartuje, w tunelu. Czas trwania kursu na maszynistę metra trwa około pięciu, sześciu miesięcy. Wiadomo, że każdy potrzebuje innego czasu na to, żeby poczuć się gotowym do prowadzenia pociągu w metrze, co za każdym razem weryfikuje egzamin. Zresztą maszyniści doszkalają się co jakiś czas.
– To są kontrolne egzaminy, żeby sprawdzić, czy w dalszym ciągu odpowiednio wykonujemy obowiązujące nas procedury. Ma to niebagatelne znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa pasażerów – przypomina Karol Świder. Podobnie kiedy wprowadzany jest nowy tabor, koniecznie należy teoretycznie i praktycznie zaznajomić się z nową technologią.
Na nudę nie można narzekać. Przykład?
– Za każdym razem gdy są otwierane nowe stacje wtedy cały ten proces jazd próbnych, technicznych, poznawanie nowych kombinacji torów odstawczych, innowacyjnych rozwiązań jest czymś ekscytującym.
Ulubiony Plac Wilsona
A skoro mowa o stacjach, to czy ma pan swoja ulubioną?
– Oczywiście.
Którą?
– Plac Wilsona. Ma taki piękny owalny, podświetlany element na kopule. W zależności od pory dnia, kopuła świeci na czerwono, fioletowo, niebiesko lub zielono. Za każdym razem robi to na mnie pozytywne wrażenie. I kiedy siedzę w kabinie sterowniczej i wtedy, kiedy jeżdżę metrem prywatnie. Czyli każdego dnia.